Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

POMÓŻ RENACIE WYGRAĆ Z RAKIEM

O czym myślałbyś, mając złośliwy nowotwór, który po kilku latach powrócił z przerzutami, stawiając Cię przed obliczem śmierci? Renata myśli tylko o jednym – o synku. O tym, że Marek ma tylko 9 lat i wychowuje go zupełnie sama. Kto zajmie się nim i jego schorowaną babcią, kiedy ona odejdzie? Renata nie chce mówić bliskim, jak poważnie jest chora, bo to oni wymagają wsparcia, a nie ona. Bo wie, że ma jeszcze jedną szansę, szansę na życie, którą może bezpowrotnie stracić z powodu pieniędzy. Dlatego błaga dzisiaj o pomoc, o wsparcie w pojedynku z rakiem, bo nie chodzi już tylko o jej życie. Samotna mama na onkologicznym ringu nie wygra tej walki bez wsparcia. Ma tylko jeden cel - nie chce osierocić syna.
POMÓŻ RENACIE WYGRAĆ Z RAKIEM

SZCZEGÓŁY DOTYCZĄCE AKCJI: https://www.siepomaga.pl/renata

Listopad 2010 roku. Renatę, piękną blondynkę o długich włosach, rozpiera szczęście. Marek ma wtedy tylko 3 lata, jego każde słowo, każdy uśmiech rozświetla jej dzień. Renata dzieli życie między pracę a syna, tak mijają kolejne momenty w kalejdoskopie pięknych chwil. Któregoś dnia, podczas wieczornego prysznica, Renia wyczuwa w piersi guz. Boli. Ogarnia ją strach, strach tak silny, że kręci jej się w głowie, strach, który próbuje wymazać nadzieją, że to może jednak nic poważnego, jakaś inna zmiana, nie rak… Przecież niedawno była u ginekologa, bada się regularnie! Renata nie śpi całą noc – następnego dnia jedzie do lekarza. Podczas badania USG panuje przeraźliwa cisza. Kiedy odbiera wynik mammografii, nie ma już nadziei.

Wynik potwierdza okrutną diagnozę. Nowotwór złośliwy piersi. Zanim wraca do domu, Renata płacze w aucie przez godzinę. 

„Mamusia jest chora, ale nie martw się, nic mi nie będzie” – obiecuje Markowi przed wyjściem do szpitala. Lekarz patrzy na jej wyniki z niedowierzaniem. „Nie mamy czasu, pani ma zaawansowaną zmianę, że trzeba natychmiast usunąć pierś” – krzyczy. 6 grudnia, w Mikołajki, Renata przechodzi operację. Kiedy się budzi, chce jej się płakać, wyć. Rozpoczyna się koszmar leczenia. Po pierwszej chemii, w samego Sylwestra wypadają jej włosy, jej piękne, długie włosy. Płacze, patrząc na swoje odbicie w lustrze, gdy za oknami wybuchają fajerwerki. Chemia źle na nią działa – słania się na nogach, wymiotuje. Marek jest przerażony, nie wie, co się dzieje z mamą.

Renia przechodzi 4 cykle chemii, operację wycięcia 2 guzów i węzłów chłonnych. Czeka na wynik badań, który znowu jest jak śmiertelny cios, spychając ją tam, gdzie jest tylko ciemność i rozpacz. Są przerzuty do 11 węzłów chłonnych. Lekarze kręcą głowami, rokowania są bardzo złe. Szaleństwo uczuć, myśli. Byłam przekonana, że to mój bliski koniec. Nikt zresztą, z lekarzy i personelu medycznego, nie mówił mi nic innego. Mój syn przytulał się do mnie i ciągle powtarzał tylko "mamusiu obiecaj, że nie umrzesz".

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu www. tvsudecka.pl z siedzibą w Bielawie, 58-260, ul. Jana III Sobieskiego 17a, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Reklama