Dawniej ziomal z wrocławskiego blokowiska, dziś kapłan spod Ślęży. Jakub Bartczak doświadczył już niejednego. Stracił bliskich, ale w kluczowym momencie życia nie ugiął się i przetrwał. Jak? Warto wsłuchać się w słowa.
Urodził się w 1980 roku. Rapuje od wielu lat. Jeszcze przed święceniami kapłańskimi nagrywał pod pseudonimem Mane. Po ukończeniu seminarium wydał 5 albumów. Ma dojrzały, łatwo wpadający w ucho styl, lecz dopracowane produkcje nie pojawiają się w mediach głównego nurtu.
Mówię prawdę, dosadnie - podkreśla nie tylko w utworze "Po prostu wierzę". Radykalny? A może po prostu szczery... - Dzwonił raz do mnie gościu z "Wyborczej", pytał o Kościół, co sądzę. Dla mnie to proste: "Sie modlę". Więcej nie pytał. I dobrze! - słychać w kawałku "Raper w sutannie".
- Dokąd? Gdzie? Za czym tak biegniesz? Co tu jest sensem? Zobacz więcej, popatrz sercem... - stawia kluczowe pytania i pociąga za sobą innych.
Współpracuje z polskimi raperami, jak Tau czy Bęsiu. Od 2015 roku Jakub Bartczak jest wikariuszem parafii w Sulistrowicach. Występ księdza-rapera odbędzie się już po Świętach Wielkanocnych, w piątek 25 kwietnia o godzinie 20:00 w Pałacu w Kiełczynie. To już trzeci koncert z cyklu "Hip-hop z przesłaniem". Wcześniej w Gminie Dzierżoniów zagrali Tadek Polkowski (Dobrocin Bieg Tropem Wilczym) i Bosski Roman (Ostroszowice, Tuszyn).
- W lewo, w prawo, którą pójdziesz ścieżką? Miłość, dobro, piękno. Życie jest jedno! - Więcej o Kubie Bartczaku dowiesz się m.in. w "Świadectwie"
Napisz komentarz
Komentarze