Pomysł narodził się w czasie spotkania prof. Beaty Sobieszczańskiej, dziekan wałbrzyskiej filii UMW z uczniami klasy patronackiej II Liceum Ogólnokształcącego w Wałbrzychu. – Okazało się, że tamtejsza młodzież zdaje telefony przed lekcjami. Na terenie szkoły nie mogą korzystać z komórek, a co więcej, okazało się, że jest to wykonalne – mówi z prof. Beata Sobieszczańska. Podczas tego samego spotkania narodził się pomysł stworzenia kampanii edukacyjnej "Telefony w mojej głowie".
Filia UMW wraz z dyrekcją II LO ogłosiły konkurs na oprawę graficzną akcji. Uczniowie zgłosili kilkadziesiąt prac. Wyłoniono i nagrodzono laureatów. W kategorii "Plakat" miejsca na podium zajęli: Karol Piątkowski, Dominika Dawidowicz i Zofia Drzygała. Z kolei najlepsze ulotki zaprojektowali: Maja Krakowiak, Jakub Paszta oraz Iga Nowak.
W uroczystości rozstrzygnięcia konkursu uczestniczyli m.in. prof. Agnieszka Piwowar, prorektor ds. studentów i dydaktyki UMW, posłanka Sylwia Bielawska, prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej i Robert Wróbel, dyrektor liceum.

Ten sam mechanizm uzależnienia
Teraz jest plan, aby dotrzeć z akcją do jak największej liczby osób. Nie tylko uczniów, ale i rodziców, którzy kształtują wzorce zachowań u swoich dzieci.
W latach 80. luksusem było posiadanie telefonu stacjonarnego w mieszkaniu. W 1992 r. w Polsce pojawiła się pierwsza sieć komórkowa, ale początkowo również nie każdy mógł sobie pozwolić, aby z niej korzystać. Z roku na rok dostawców usług przybywało, abonamenty taniały, a sam sprzęt przechodził spektakularną ewolucję. Dziś smartfon czy iPhone to standard, ale funkcja samego dzwonienia zeszła na dalszy plan. Mamy za to cały czas pod ręką dostęp do Internetu, mediów społecznościowych, komunikatorów. Robimy zdjęcia, kręcimy filmy, płacimy za zakupy.
– Telefony komórkowe na pewno ułatwiają nam życie, ale jeśli nie korzystamy z nich w sposób rozsądny, negatywnie wpływają na nasz mózg. Najczęściej nawet nie zdajemy sobie sprawy, że częste scrollowanie potrafi uzależnić tak samo jak narkotyk – zauważa dziekan wałbrzyskiej filii uczelni i dodaje: – Rodzice są przeciwni, aby ich dzieci piły alkohol czy zażywały substancje odurzające, bo wiedzą że to szkodzi. Nie sprzeciwiają się jednak nadużywaniu komórek, a wręcz sami rzadko się z nimi rozstają, dając zły przykład. Tak niestety są teraz wychowywane najmłodsze pokolenia.
Plac zabaw: dziecko w piaskownicy, rodzic na ławce wpatrzony w telefon. Tramwaj: wszyscy zajęci komórkami. Przykłady można mnożyć, a dzieje się tak głównie dlatego, że surfowanie po Internecie sprawia nam przyjemność.
– Kiedy odczuwamy przyjemność, w naszym mózgu wydziela się dopamina, hormon szczęścia. Im więcej dopaminy, tym więcej receptorów dopaminowych zaczyna działać, a my chcemy tego poczucia szczęścia coraz więcej i coraz częściej. Efekt jest taki, że jeśli utracimy bodziec, który nam je zapewnia, a więc telefon, czujemy się jak na głodzie i mogą pojawić się objawy odstawienne – tłumaczy inicjatorka akcji "Telefony w mojej głowie".
Znane są już przypadki kilkuletnich dzieci uzależnionych od komórek. Rodzice włączali im bajki i dawali telefony, kiedy płakały, kiedy nie mogły zasnąć, kiedy się nudziły. – A ekran komórki to także niebieskie światło, które pobudza mózg, a mózg dziecka, który cały czas jest w fazie rozwoju, absorbuje aż 60 proc. więcej szkodliwych fal elektromagnetycznych, niż mózg dorosłej osoby – wyjaśnia prof. Beata Sobieszczańska.
Mózgi dorosłych też nie są w najlepszej kondycji. W ostatnich 30 latach liczba informacji, które musimy przetworzyć każdego dnia (w dużej mierze pochodzących właśnie z Internetu) wzrosła pięciokrotnie i obecnie jest równowartością 174 przeczytanych gazet. – Próbujemy się dostosować do tego wzrostu, cały czas jesteśmy na najwyższych obrotach. Właściwie nie umiemy już wypoczywać, a mózg uwielbia wypoczynek, czy nawet nudę, bo wtedy ma czas na regenerację. Jej brak skutkuje psychicznym zmęczeniem, które jest coraz powszechniejsze – twierdzi profesor.
Utrudniają pracę i naukę
Telefony komórkowe utrudniają też pracę czy naukę. Dźwięk każdego powiadomienia jest skutecznym rozpraszaczem, który uniemożliwia tzw. pracę głęboką i koncentrację. Tym samym więcej czasu spędzamy nad zadaniami, podczas gdy efekty wcale nie są zadowalające. Błędne koło. Dotyczy to także relacji międzyludzkich. Nawet najczęstsze rozmowy ma messengerze czy WhatsAppie nie zastąpią osobistych spotkań, chociażby dlatego, że 50 proc. komunikacji międzyludzkiej odbywa się na poziomie wzrokowym. Już mamy problemy w kontaktach z innymi ludźmi, a młodszym pokoleniom coraz trudniej tworzyć satysfakcjonujące związki. Rośnie liczba osób z depresją i prób samobójczych.
Przybywa również dzieci i młodzieży, które mają problemy w szkole. Krótkie, obrazkowe czy formie wideo, formy, jakie oglądają w Internecie sprawiają, że mają problemy z budowaniem pełnych, poprawnych zdań. Coraz więcej uczniów ma zdiagnozowane ADHD, dysleksję, dysortografię, dysgrafię czy dyskalkulię. Uczniowie, mający łatwy dostęp do treści promujących przemoc, stają się agresywni i z coraz większą łatwością krzywdzą koleżanki i kolegów. Powszechny dostęp do pornografii to kolejny czynnik, który może mieć wpływ na nieumiejętność budowania relacji. – Dodajmy do tego niebezpieczne kontakty z osobami poznanymi w sieci. Nigdy przecież nie wiemy, kto tak naprawdę jest po drugiej stronie – podkreśla prof. Beata Sobieszczańska.
Kolejny aspekt to treści, które pokazują pięknych ludzi i ich bajeczne życie, skąd tylko krok do rosnącej frustracji, zazdrości, kompleksów i spadku poczucia własnej wartości. Rośnie też liczba pacjentów okulistycznych i ortopedycznych (problemy z kręgosłupem szyjnym), jesteśmy bardziej podatni na zespół cieśni nadgarstka czy otyłość, bo wolny czas spędzamy siedząc (dosłownie i w przenośni) w sieci. – Samo uzależnienie od telefonów to z kolei większe ryzyko wystąpienia w przyszłości chorób neurodegeneracyjnych – mówi pomysłodawczyni kampanii edukacyjnej.
Korzystajmy, ale z umiarem
Prof. Beata Sobieszczańska podkreśla, że nie jest przeciwniczką telefonów komórkowych. Wie, że są przydatne i mogą ułatwić życie, ale jako pracownik uczelni medycznej chciałaby, abyśmy używali ich mądrze i z umiarem, pamiętając o szkodach jakie mogą wyrządzić i zdrowotnych konsekwencjach. Taki też będzie cel akcji "Telefony w mojej głowie" – nie zakazywanie, a uświadamianie. Wałbrzyskiej filii UMW pomogą m.in. psychologowie i psychiatrzy z tamtejszego Szpitala Specjalistycznego im. dra Alfreda Sokołowskiego, którzy będą spotykać się z rodzicami oraz uczniami. Zaczną od Wałbrzycha i okolic miasta, ale w planie mają dotrzeć z wiedzą do mieszkańców całej Polskę.
– Skąd wiemy, że narkotyki czy alkohol są szkodliwe? Bo od lat o tym słyszymy i widzimy przypadki osób od nich uzależnionych. My także chcemy mówić i pokazywać, jakie są efekty nadużywania telefonów komórkowych – kończy prof. Beata Sobieszczańska.





Napisz komentarz
Komentarze