rzad

Zarząd powiatu kłodzkiego, zorganizował bilboardową kampanię informacyjną. Przy powiatowych drogach pojawiło się 13 banerów, które mówią o tym, że rząd z Polskiego Ładu, nie dał pieniędzy na inwestycje. W tej sprawie starosta kłodzki, Maciej Awiżeń zwołał konferencję prasową. O zdanie zapytaliśmy też senatora Aleksandra Szweda, przedstawiciela rządu.

III edycja Rządowego Programu Inwestycji Strategicznych była skierowana do regionów, w których funkcjonowały tzw. PGR-y. Dotacje w subregionie wałbrzyskim opiewają na kwoty od 597 tys. złotych, do prawie 5 mln złotych. Miasto Kłodzko na kompleksowe zagospodarowanie terenów po PGR, otrzymało 47,5 tys. złotych. Wygląda na to, że mamy tu podobną sytuację jak przy poprzedniej edycji. Wtedy miasto również otrzymało kuriozalnie niskie dotacje. Przedstawiciele BGK twierdzą, że tak zostały wypełnione wnioski, burmistrz Michał Piszko - że był to błąd systemu. Sprawa jest wyjaśniana, ale jak podkreślił naszej redakcji senator RP Aleksander Szwed, w tym programie nie ma trybu odwoławczego. W tej sprawie skierujemy pytania do burmistrza Michała Piszko. Poniżej lista, gdzie i w jakiej wysokości trafią rządowe środki.

Gminy powiatu kłodzkiego otrzymały wielomilionowe dotacje z II tury programu Polski Ład, poza Kłodzkiem. W ramach rządowych funduszy dofinansowano 3 wnioski, ale doszło do kuriozalnej sytuacji. Na renowację stolarki okiennej w ratuszu zamiast prawie 5 mln, przyznano niespełna 50 tys. złotych. Podobnie w pozostałych dwóch wnioskach zamiast 14 mln na przebudowę dróg, miasto otrzymało 140 tysięcy, na budowę nowoczesnego przedszkola zamiast prawie 20 mln, kwota dofinansowania opiewa na niespełna 200 tysięcy. Burmistrz Michał Piszko twierdzi, że to błąd systemu, Bank Gospodarstwa Krajowego twierdzi, że aplikacja nie ingerowała w treści wypełniane przez samorządowców, a jeśli był jakiś problem, można było skorzystać z infolinii i anulować wnioski. Miasto w tej sprawie złożyło odwołanie.

Ratownicy medyczni zarówno po polskiej jak i po czeskiej stronie są przygotowani do ratowania ludzkiego życia na terenie obu krajów, ale formalnej umowy międzyrządowej wciąż brakuje. 22 listopada w starostwie powiatowym w kłodzku przedstawiciele ratownictwa medycznego z terenów przygranicznych Polski i Czech podpisali deklarację współpracy. Jak zaznaczył wicemarszałek dolnośląski Marcin Krzyżanowski, po stronie polskiej na poziomie rządowym trwają już prace nad regulacjami prawnymi międzynarodowej umowy. Obecny na konferencji senator Aleksander Szwed zadeklarował, iż osobiście będzie dążył do uregulowania tej sprawy. Miroslav Vlasák z Europejskiego Ugrupowania Współpracy Terytorialnej NOVUM uważa, że wybory w Czechach nie powinny mieć wpływu na decyzję o międzynarodowej współpracy. Pozostaje mieć nadzieję, że złożone deklaracje jak najszybciej znajdą odzwierciedlenie w uwarunkowaniach prawnych, bo tutaj często chodzi o czas, który decyduje o życiu.

W Stroniu Śląskim protestowali przedstawiciele branży turystycznej, hotelarskiej i gastronomicznej. Jak mówią są na skraju wytrzymałości, a rządowa tarcza skierowana jest do samorządów zamiast do nich. Jak dodają są wdzięczni za jakiekolwiek wsparcie, ale jest ono niewystarczające i nie każdy będzie mógł z niego skorzystać. Są firmy których PKD nie znalazło się w wykazie szczęśliwych 45. W trudnej sytuacji są osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Protestujący skierowali apel do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym przedstawili swoje postulaty. Żądają adekwatnego wsparcia do poniesionych strat i zniesienia obostrzeń dla branży turystycznej od 1 lutego.