- Podałem pełne dane, a nagle przychodzi wiosek o wezwanie, bo jestem obwiniony o nieokazanie legitymacji. Dowiaduję się od pani strażnik, że nie ważne co powiem, bo i tak sprawę skierują do sądu. No więc odmawiam składania zeznań. Przed straż miejską w sprawie kota wezwana jest moja teściowa, później moja żona i na końcu - ja - opisuje Hałaczkiewicz.
Miłka czy Lulu? Dwa koty podejrzane o niecny proceder.
Wrocławski sąd zdecyduje, który z kotów jest winny zjedzenia rybek ze stawu sąsiadów. Pozew trafił do sądu z powództwa wrocławskiej straży miejskiej. Jak tłumaczy rzecznik Waldemar Forysiak, sprawa była uciążliwa, a nie pomogły mediacje, ani inne próby porozumienia miedzy zwaśnionymi stronami: - To problem sąsiedzki dotyczący kota, który przeskakuje ogrodzenie, a następnie zanieczyszcza teren, a także - i to jest bardziej dramatyczne - wyjada ryby z małego stawu - opisuje Forysiak.
Pełna informacja na temat materiału znajduje się pod: http://www.radiowroclaw.pl/articles/view/65426/Sadowy-spor-o-kota-ktory-pozarl-ryby-ze-stawu-sasiadow
Komentarze