Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

W LĄDKU ZDROJU POLAK POTRAFI

Tak się składa, że Lądek-Zdrój to najsympatyczniejsza na świecie malutka miejscowość na końcu świata, w której nie odbywają się wielkie kongresy, zjazdy czy sympozja. Infrastruktura imprezowa jest więc dość uboga - wszystko trzeba przywieźć - namiot, scenę, krzesła, ekran, rzutnik - sami to zresztą wszystko widzicie co roku.
W LĄDKU ZDROJU POLAK POTRAFI

Z drugiej strony budżet jest malutki, bo do polityków stąd daleko a największa pozycja w nim to wynajem sprzętu - więc wychodzi, że paradoksalnie taniej byłoby organizować taką imprezę we Wrocławiu gdzie są hale i kina, niż w Lądku.

 

 

Tak też pewnie musiał myśleć Roman Gutek wyprowadzając Nowe Horyzonty z Cieszyna. Ja jednak nie wyobrażam sobie tego!  Więc może raz kupić i mieć tutaj wszystko na miejscu?  Mieć wtedy więcej miejsca w budżecie na lepsze zespoły, ciekawszych gości, zrobić w końcu zawody boulderowe? Może nie będzie takiej sytuacji jak ta dzisiejsza, kiedy dostawca Wielkiego Namiotu próbuje mi wmówić, że białe ściany będą tak samo dobre jak czarne? Może uda się wtedy zorganizować tu jeszcze inne festiwale? Stąd właśnie ten projekt na PolakPotrafi.  To Wy ocenicie czy to mam sens, czy lepiej raz zrobić większy wysiłek ale potem być niezależnym, czy co roku wydawać te same pieniądze. A może przyjść taki czas, kiedy nie będzie żadnych dotacji i decyzje będą bardzo trudne... Ja wierzę w takie rozwiązanie. Jako szef tej imprezy kupiłem z prywatnych funduszy w tym roku 20 podestów scenicznych - w projekcie nie ma już o nich mowy, a są niezbędne w Wielkim Namiocie. Teraz czekam na Waszą pomoc.

https://polakpotrafi.pl/projekt/xxi-festiwal-gorski-na-wlasnym-sprzecie

 

 

CZEMU TA IMPREZA JEST WAŻNA?

Festiwal jak festiwal, przyjadą, napiją się i wyjadą. "Czemu mam im pomagać?" - moglibyście spytać. To nie jest kolejna zwykła impreza. Oczywiście, wprowadzanie elementów bajkowych również ma miejsce, ale nie o to w tym wszystkim chodzi. 

Po pierwsze: to czas i miejsce, w którym dyskutuje się o problemach ważnych dla wszystkich Ludzi Gór. To tutaj trzy lata temu zjechali uczestnicy zimowej wyprawy na Broad Peak, wspominali Tomka Kowalskiego i Maćka Berbekę, opowiadali o przebiegu akcji górskiej... Tylko w Lądku David Kaszlikowski stanął przed publicznością opowiadając o zawiłościach drogi Golden Lunacy. To tutaj Marcin Kaczkan łamiącym się głosem opowiadał o śmierci Artura Hajzera. 
Odległość od wielkich miast sprawia, że nie ma tu widzów przypadkowych, a ważna prelekcja nie kończy się po wyjściu z sali. A czasem dopiero zaczyna na dobre... Właśnie tutaj ludzie są bliżej siebie, dzielą się pasją, poglądami, próbują się zrozumieć. Tu rodzą się pomysły na wielkie wyprawy, tu można spotkać swoją drugą połówkę...

Po drugie: to tutaj wykuwają się partnerstwa na kolejne wyprawy. NIeustanne inspiracje pomysłami innych dają podwaliny nowym pomysłom, większym wyzwaniom. To tu jest ten twórczy ferment, który owocuje nowymi drogami, pierwszymi wejściami i głębszymi eksploracjami. 

Po trzecie: to tutaj swoje pierwsze filmowe kroki stawiali filmowcy dzisiaj powszechnie uznawani w środowisku. Darek Załuski, Marcin Koszałka, Sławomir Pstrong, Dariusz Kmiecik, Paweł Wysoczański - to reżyserzy którzy w Lądku poddawali swoje filmy ocenie publiczności. 

KTO ZA TYM STOI?

Takiej imprezy nie da się zrobić w pojedynkę. Z drugiej strony - nie stać nas na agencję eventową, która przejęłaby większość obowiązków. Zresztą, to ogromna frajda robić festiwal od podstaw.  

Oczywiście wszyscy pracują na zasadach wolontariatu, bo jak w takim budżecie zmieścić jakieś wynagrodzenia? Uchylamy rąbka tajemnicy jak wygląda schemat organizacyjny podczas najbliższej imprezy:

 


Podziel się
Oceń

Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama